środa, 25 września 2013

5. dzień: 19 km. Kolna - ostatni raz

Kolna... ostatni raz w sezonie (c) 250dni
Poprzesuwały mi się treningi w tym tygodniu, ale nawet się to nieźle wpasowało w plan. Przebieżka o świcie - z wczorajszego wymiaru treningowego. Zaledwie kilka luźnych kilometrów, na tętnie maratońskim, tempo wyszło oszałamiająco dobre. W ogóle to nie podoba mi się tak do końca ten cały tapering. Nigdy tak nie robiłam, żeby przed zawodami treningi były aż tak skrócone. Ale mam zamiar trzymać się tego planu do końca. A oceniać go będę najwcześniej za 5 dni.
Parking na Kolnej w odsłonie jesieni (c) 250dni
Popołudniu... właściwie pod wieczór, bo około wpół do siódmej kiedy wracałam, robiło się już szaro. Tak jesiennie już... No więc pod wieczór pojechałam na trening rolkowy. Na Kolną, a gdzieżby indziej;) Tym razem nie marudziłam, że to znowu Kolna. Raczej starałam się wykorzystać każdą minutę tego treningu. Nasycić się jesiennym, wilgotnym powietrzem znad Wisły. Zapamiętać to żółknące suche liście, niewyraźne słońce, późnowrześniowy współczynnik chłodzący wiatru, wszystkie te wrażenia. [a fakturę tych 6 km asfaltu, od toru kajakowego do Widłakowej / Tynieckiej znam już na pamięć, mogłabym tam jeździć z zamkniętymi oczami.] Skąd ta odmiana nastawienia? Bo to ostatni trening na Kolnej w sezonie! Nawet więcej: to ostatni trening rolkowy w Polsce przed Berlinem. Zrobiło się jakoś tak... wyjątkowo...