piątek, 6 września 2013

24. dzień: 18 km. Zmiana planów

Słońce nad Kolną (c) 250dni
Jakimś zrządzeniem losu, kiedy leżałam odchorowując moje środowe długie wybieganie i próbując przełamać wstręt do jakiegokolwiek jedzenia, trafił w moje ręce najnowszy magazyn Bieganie. Temat numeru "plan treningowy wbrew regułom" niezwykle mnie zainspirował. O co chodzi, tak w największym skrócie: autor przekonuje, że w amatorskich przygotowaniach do maratonu należy dużo większy nacisk położyć na technikę biegania, ogólną sprawność i siłę, niż na przyzwyczajenie organizmu do klepania kilometrów. Przemyślałam, przetrawiłam, zajrzałam jeszcze do paru książek i... to jest chyba to, czego mi teraz potrzeba. Końcówka mojego planu została dzisiaj mocno odchudzona, do tego kilka modyfikacji co do zawartości treningów. Jeśli chodzi o wytrzymałość, to wydaje mi się, że w tym sezonie zrobiłam już wszystko, co miałam i co mogłam zrobić. Teraz pozostaje nie popsuć tego, co mam i... wyczarować trochę techniki;)
Wskutek tych zmian, dzisiejszy trening (a właściwie wczorajszy, bo wg planu czwartkowy) trwał zaledwie godzinkę, a piątkową wycieczkę rowerową pominęłam. Dla odmiany, najpierw zrobiłam interwały biegowe, potem na rolkach. Przy okazji chciałam sprawdzić, jak mogłaby wpłynąć mocna rozgrzewka biegowa na start na rolkach. Czuję się nadal osłabiona, do tego niewyspana, dlatego nie spinałam się jakoś specjalnie. Efekt zaskakujący: pierwszy raz mogę powiedzieć, że porządnie zrobiłam te szybkie dwuminutowe interwały biegowe. I szybciej niż kiedykolwiek. Dzisiaj nie czekałam już z utęsknieniem, nie zaglądałam, kiedy garmin obwieści piszczeniem koniec interwału, był komfort - z tego cieszę się najbardziej! Po bieganiu błyskawicznie zmieniłam buty i od razu zaczęłam interwały rolkowe. Biegowa "rozgrzewka" sprawiła, że bez problemu i niezauważalnie wchodziłam w najwyższe strefy tętna (nawet 179 uderzeń w ostatnim interwale). I powtórzę: znowu zanotowałam wyższe średnie prędkości:)