O projekcie

250 dni to projekt sportowy

Co dalej? (c) fotomike
Kilka miesięcy temu, kiedy media ekscytowały się aferą dopingową w teamie Lance'a Armstronga, z tv dotarł do mnie taki oto komunikat: sport umarł. I chociaż byłam zła na Lance'a, a może trochę na własną naiwność (nawet chciałam do niego napisać, żeby mi oddał kasę za książkę "Trening mistrza"...), to jednak większy sprzeciw obudziły we mnie te właśnie słowa. Nie, sport wcale nie umarł wraz z dopingiem Lance'a. Sport nie umarł też ani przy zarazie astmy w niektórych teamach  zawodowych, ani przy aferze sprzedaży meczy w europejskich ligach piłki nożnej, ani nawet po zamachu bombowym w Bostonie. Bo ten prawdziwy sport jest w każdym z nas. Oczywiście trzeba go w sobie odkryć i pielęgnować, ale to jest sport:)




250 dni to cele

Szukając swojej drogi. (c) 250dni
Celem projektu jest udowodnienie kilku kwestii, w które mocno wierzę, i jednoczesne podzielenie się z wami:
 
  • Prawdziwy sport jest dla każdego. Nie trzeba mieć trenera, żeby odkryć to w sobie. Trzeba tylko znaleźć najlepszą dla siebie, najfajniejszą formę aktywności:)

  • Można - mając na głowie pracę, firmę, dom, i jeszcze parę innych problemów do tego -  mieć osiągnięcia sportowe. Mogłabym się poużalać chociażby na moje problemy zdrowotne po wypadku samochodowym, po kontuzji, ale po co;)?
  
Medale czekają. (c) Sportowa Dąbrowa
  • Nic nie przychodzi samo. Jak w tej reklamie: "nie obiecamy ci, że będzie lekko"... Ale nic nie daje więcej satysfakcji, niż wyznaczanie sobie celów, praca nad nimi i wreszcie - osiąganie ich:)

  • Przekraczanie linii mety daje dziką przyjemność i całą masę innych pozytywnych emocji:) Endorfiny aż unoszą się w powietrzu!


  • Do sportu nie trzeba mieć fury pieniędzy. Sytuacja finansowa to jedna z najsłabszych wymówek. Startowe opłacam wcześniej, umawiam się na wspólne wyjazdy, ubrania kupuję w promocji; wśród znajomych sportowców podpytuję o różne ekonomiczne rozwiązania.
 
Na trasie można spotkać zwierzątka:) (c) 250dni
  • Najfajniejsze są sporty outdoorowe. Lasy, łąki, góry, rzeki, jeziora, cała ta przyroda... cudownie jest odkrywać świat i siebie wciąż na nowo:)

  • Nie ma złej pogody. Są tylko nieodpowiednie ubrania.

  • Aktywności sportowe to coś, co będzie zależne tylko od ciebie. Tylko moje, tylko twoje.

Wchłonąć jak najwięcej;) (c) 250dni
  •  Tak troszkę na przekór poprzedniej teorii dodam, że cudownie jest, jeśli nie trzeba wybierać między sportem a rodziną, przyjaciółmi. Wspólne aktywności to jest to:)

  • Nigdy nie jest za późno. Nie szkodzi, że nikt w dzieciństwie nie zadbał o naszą karierę sportową;) Nie zrobiłeś nic do teraz, do dzisiaj? No to dzisiaj wszystko przed tobą:)

  • Sport to charakter, siła, konsekwencja. Sport tego wymaga i sport nam to daje:)
    Gdzie oni biegną, po co?;) (c) AniaK.
 
  • Last but not least: tak naprawdę nie chodzi o osiągnięcie celu czy konkretnego wyniku, kiedy odliczanie się skończy. To droga do tego celu jest najważniejsza i jest esencją tego projektu.



250 dni prowadzi mnie do

Mój osobisty cel projektu jest bardzo konkretny. Wybrałam z oferty zawodów na ten sezon dwie najważniejsze dla mnie imprezy sportowe, w których chcę wziąć udział:
Do celu:) (c) fotomike

1. Lautsitzer Seenland 100km na rolkach w połowie lipca,
2. Berlin Marathon w ostatni weekend września. 

Oba starty oznaczam jako "zawody o priorytecie A" i to pod te starty układam plan treningowy. Oczywiście to nie jedyne moje starty w sezonie.
W obu imprezach brałam udział w zeszłym roku po raz pierwszy, na zasadzie "rozpoznania terenu" i z celem: przetrwać do mety:) W tym roku chciałabym stanąć na linii startu z poczuciem, że zrobiłam wszystko, aby być porządnie przygotowana i wycisnąć z tych startów jak najwięcej przyjemności. A przy okazji poprawić moje zeszłoroczne wyniki:)


 

250 dni to dziennik treningowy

Pomysł 250 dni pojawił się pod koniec stycznia 2013, kiedy to doszłam do wniosku, że przydałby mi się dziennik treningowy. Taki "pamiętniczek" (cóż za staromodne słowo), dokumentujący dzień po dniu rozmaite parametry treningowe. W niejednej książce o treningach autorzy zachęcają do prowadzenia dziennika. Jak pomyślałam, tak zrobiłam:) I zupełnie przypadkiem okazało się, że do mojego najważniejszego celu sportowego w roku jest 250 dni.

Wiem, że taka liczba dni do osiągnięcia celu sportowego jest niezbyt medialna; lepiej by brzmiała propozycja typu "zbuduj 6-ściopak w 6 dni";) Chętnie wierzymy w takie obietnice, jednak prawda jest zawsze taka: systematyczność to podstawa. Niejedne zużyte buty czy kółka, setki godzin, tysiące kilometrów i spalonych kalorii - to da efekty:)
Z drugiej strony, 250 dni to tak naprawdę bardzo mało. A wizje, zanim stały się planami, zaczęły kiełkować dużo wcześniej...



250 dni zaczęło się wcześniej

Od czegoś trzeba zacząć;) (c) 250dni

Myśli o wyznaczaniu najważniejszych startów na sezon 2013 zaczęły w mojej głowie krążyć niedługo po zakończeniu poprzedniego sezonu, gdzieś chyba w połowie października 2012. Zaczęło się od diety - ubyło mi 10kg. A w połowie grudnia rozpisałam nowy plan treningowy i rozpoczęłam wstępne przygotowania pod treningi. Szczegółowe informacje o planie są tutaj.


No i na koniec wizji ciąg dalszy, a może to już prawie cel, prawie obietnica, że....

250 dni się nie kończy...