poniedziałek, 6 maja 2013

147. dzień: 0 km. Odpoczynek i regeneracja

To nie dzisiaj, to zeszłoroczne wakacje... (c) fotomike
Ubiegły tydzień treningowy wyszedł wyjątkowo "górski" - podsumowanie na garmin connect podało aż 1,7 km przewyższeń. Tradycyjnie w poniedziałki przypada dzień odpoczynkowy, który bez skrupułów postanowiłam wykorzystać. Zwłaszcza, że nie odespałam porządnie wczorajszych kilometrów, w dodatku ewidentnie się odwodniłam. Kiedyś uważałam, że na odpoczynek trzeba sobie zasłużyć zmęczeniem po treningu, a rzadko bywam zmęczona;) Od początku "250 dni" pilnuję jednak, aby tych 2 dni na regenerację w tygodniu pod żadnym pretekstem nie pomijać. Niby oczywiste, że nie będzie efektów treningu bez odpoczynku, a jednak nie jest łatwo znaleźć równowagę pomiędzy jednym a drugim. Mój odpoczynek to sucha sauna, spacery, czasem przejażdżki rowerowe. Regenerację organizmu oceniam nie tylko intuicyjnie, ale przede wszystkim po porannym pomiarze tętna spoczynkowego: kiedy się dobrze wyśpię, odpocznę i jeszcze do tego mniej stresuję, wynik jest grubo poniżej 60. A są dni, kiedy wynik jest nawet 64. Do pierwszych najważniejszych zawodów zostało 10 tygodni - oprócz rozpisania treningów, rezerwuję też sporo czasu na regenerację. Silesia (pół)maraton już w najbliższą niedzielę, ale nie zamierzam przed tym startem szczególnie się oszczędzać, to w końcu to tylko trening a nie wyścig;)