środa, 14 sierpnia 2013

47. dzień: 33 km. Rysianka z sentymentem

Romanka, widok ze Słowianki (c) 250dni
Żółty szlak z Romanki (c) 250dni
Co najmniej dwa razy w roku muszę tu przyjechać. Muszę to nie jest właściwe słowo: ja tego potrzebuję:) Rysianka to moja wyjątkowa, górska miejscówka. Nie raz się zastanawiałam, dlaczego tak sobie upodobałam właśnie Rysiankę? Czy to przez te cudowne widoki na wschody słońca, Beskid Żywiecki, Babią Górę, Tatry i inne słowackie góry? Liczne kombinacje szlaków, pozwalające na urozmaicone wycieczki? Przytulne schronisko? A może wszystko zaczęło się od mojego pierwszego wyjścia na Rysiankę wiele wiele lat temu, podczas bardzo trudnej marcowej pogody (nigdy w życiu się tak nie ucieszyłam na widok schroniska, jak wtedy)? 
Pilsko z Hali Pawlusiej (c) 250dni
Romanka z podejścia na Rysiankę (c) 250dni
Zimą Rysianka jest świetnym miejscem na wędrówki skiturowe, wybieram wtedy krótsze szlaki: ze Złatnej, ze Skałki. W porze letniej, "klasyczna" trasa którą nazywam Koroną Żabnicy prowadzi czerwonym szlakiem z Żabnicy, a dalej od schroniska na Rysiance przez Lipowską, zielonym na Boraczą, niebieskim przez Prusów schodzi do Żabnicy. Dzisiaj zrealizowałam "rozszerzoną" wersję trasy: z przejściem przez Romankę oraz przez Halę Redykalną. Wyszło to tak: dystans 33 km, przewyższenia 1430 m, wydatek energetyczny prawie 1800 kcal. Pogoda była dzisiaj idealna: około 20st., słońce i pojedyncze, niegroźne chmurki. Nawet nie zabrałam ze sobą kurtki czy czegokolwiek na przebranie, tylko camelbaka z wypchanymi (głównie jedzeniem) kieszonkami. Błąd: nie skosztowałam mojego home-made izotonika, a przesoliłam;)
Rysianka - poza szlakiem (c) 250dni
Romanka - Rysianka - Lipowska (c) 250dni
Trudno tą wycieczkę ocenić pod względem treningowym. Początek był mocny: mamusia wyruszyła na trasę prawie pół godziny wcześniej, więc ją goniłam:) Udało się po 50'. Potem część trasy wędrowałyśmy razem, a część truchtałam sobie do wyznaczonego punktu, gdzie czekałam. W sumie to może połowa dystansu była przebiegnięta. Ale za to skorzystałam po drodze z naturalnych punktów odżywczych, czyli malin, jeżyn i jagód:)
W tym roku na szlakach sporo się zmieniło: wiele odcinków jest dosłownie rozjeżdżonych, chyba traktorami?!? Nawet tuż przy rezerwacie pod Romanką! A żółty szlak z Lipowskiej na Redykalną przestał być górską ścieżką i wygląda co najmniej, jakby drogę szybkiego ruchu planowali tam budować:/
Na samej Rysiance zafundowałam sobie "przygodę". Zaczęło się od myśli, że właściwie nigdy nie byłam na samym szczycie Rysianki (nie prowadzi tam żaden szlak), zawsze tylko na Hali. Jak to u mnie, od pomysłu do realizacji jeden krok. Rzut oka na mapę: logika podpowiadała, że aby dotrzeć na szczyt, wystarczy iść pod górkę;) Jak już nie dało się iść pod górkę, postanowiłam wrócić pod schronisko inną drogą. Moja orientacja w terenie niesamowicie mnie tu zawiodła. Dużo by opowiadać, a trudno uwierzyć... Ostatecznie okazało się, że się zgubiłam, biegłam w dokładnie odwrotnym kierunku, niż sądziłam i dotarłam do szlaku w zupełnie innym miejscu, niż mi się wydawało, że powinnam. Zajęło mi to ponad pół godziny i przyznam, że już się trochę strachu najadłam.

Rysianka. Cudowne miejsce, które nasyca mnie spokojem. Nawet się potem nie stresowałam, stojąc w korkach m.in. w Żywcu (długi weekend czy co?). Do zobaczenia Rysianko:)