poniedziałek, 19 sierpnia 2013

42. dzień: 5 km. Wszystkie moje asics'y

Podczas wczorajszego Biegu Górskiego miał miejsce debiut moich nowych kolorowych Asics'ów. To już czwarta para butów, których używam do biegania, pozwolę sobie zatem na małą zabawę w wytrawnego testera obuwia;) 
Dwie pary muszę skrytykować: Adidasy i Salomony (nie znam nazw modeli). Pomijam kwestię dopasowania do stopy (obu). Salomony dostają ogromny minus za to, jak szybko wyściółka wokół pięty uległa deformacji. To nie ma prawa się zdarzyć po tak krótkim czasie użytkowania. No i sznurówki - bez podwójnego wiązania ani rusz. A zawsze podziwiałam Salomona za design:/ Adidasów natomiast używałam wyłącznie w terenie - tak na oko, właśnie to tego powinny się nadawać. Dostają czerwoną kartkę za efekt "pływania" czyli ewidentny deficyt stabilizacji stopy, oraz za słabą przyczepność podeszwy - najzwyczajniej w świecie ślizgały się na kamieniach i korzeniach. 
 
Asics Gel Oberon 6 W (c) 250dni
Asics Gel Oberon 6. Jestem z nich bardzo zadowolona, chociaż był to dość przypadkowy zakup w sklepie outletowym. Większość dotychczasowego kilometrażu zrobiłam właśnie w nich. Nigdy mi niczym nie dokuczyły, są miękkie, odpowiednio amortyzowane, delikatnie otulają moje stopy:) Tylko w góry się nie nadają. Jakbym się miała czegoś doczepić, to koloru: wielokrotnie je szorowałam i kąpałam w celu odzyskania ich białości;)
 
Asics Gel Fuji Racer W (c) 250dni
Asics Gel Fuji Racer. To już dedykowany zakup na bieganie w górskim terenie. Wstępnie nastawiałam się na buty bardziej amortyzowane, jednak ostatecznie o wyborze zdecydowało coś innego: perfekcyjne dopasowanie do stopy. Uznałam, że to jest najważniejsze. Coś za coś: but jest sztywny i trzyma stopę, ale podeszwa sprawia wrażenie, jakby brakowało jednej warstwy. Podczas biegu czułam kamienie i skały jak nigdy wcześniej, ale dość szybko przyzwyczaiłam się i  przestałam zwracać na to uwagę. Podeszwa ma takie śmieszne małe wypustki, więc powierzchnia styku z podłożem wydaje się skrajnie niewielka. Póki co nie ślizgałam się w ogóle, ale to dopiero jeden bieg i w dodatku po suchym. Zobaczymy dalej:)
 
Kończą się upały... (c) 250dni
Z przyjemnością założyłam racer'y ponownie dzisiaj popołudniu, na skromne terenowe 5 km. Właściwie w planie treningowym to tego nie było, ale fajnie jest pobiegać w nowych butach;) Nie chciałam zamulić się niskim tętnem - po prostu przebiec i już. Biegło się wyśmienicie. Krok miałam wyjątkowo swobodny i jakby dłuższy niż zwykle. Skręcając na drugi podbieg zobaczyłam biegacza przed sobą. Błyskawiczna decyzja: wyprzedzam! Dzięki stary, dzięki tobie niezauważalnie przemknęłam przez ten fragment podbiegu na tętnie w 4. strefie;P Statystyka: tempo o 20"/km lepsze od dotychczasowego mojego rekordu, i to na niższym o 7 uderzeń średnim tętnie!!! Wow, superkompensacja istnieje;) A może wreszcie zgubiłam na wczorajszym Biegu Górskim resztki obaw związanych z kontuzją moich ścięgien? Od czasu rehabilitacji w ogóle o tym nie pisałam, za to myślałam codziennie, "wsłuchując się" w odczucia okolic kontuzji, czy coś tam się dzieje, czy może tylko mi się wydaje...