czwartek, 6 czerwca 2013

116. dzień: 44 km. Rzadko słońce, często deszcz

Trasa tyniecka na rolkach:) (c) 250dni
Po analizie prognozy pogody na dzisiaj, miałam nastawiony budzik na 5:45, co by rano pojechać na rolki. Wstaję, rzucam się do okna i... spowrotem uciekam pod kołdrę, przeklinając pogodę pod nosem. Dalej mokro, nici z treningu...
Popołudniu jednak, już zupełnie nieoczekiwanie, powietrze zaczęło się ocieplać, a asfalt wysychać. Ponieważ prognoza przewidywała ryzyko opadów wieczorem, błyskawicznie podjęliśmy decyzję: szybko na trening, zanim zacznie padać. nawet dobrze obiadu nie zjedliśmy, pochłaniając cokolwiek tuż przed wyjściem z domu. No, desperacja;) Ale przynajmniej się najeździłam, wreszcie:) 
Rozgrzewkowy fartlek, potem moje ulubione trzydziestosekundówki czyli "krótkie interwały maksymalnej wydolności tlenowej", i właściwie na tym powinnam trening zakończyć, ale chciałam się jeszcze nacieszyć suchym asfaltem:) no i wyszło trochę tych kilometrów...

PS. Załatwiliśmy sobie dzisiaj w NFZ karty EKUZ na wyjazdy zagraniczne. Cała procedura (nie licząc kilkunastu minut w kolejce) trwała jakieś... 2 minuty! A Karta się przydaje, jeśli trzeba skorzystać gdzieś w Europie ze służby zdrowia. W zeszłym roku po Berlinie trafiłam do szpitala, i z racji że nie miałam Karty, po miesiącu dostałam ze szpitala rachunek:/ Ostatecznie dostałam zwrot z NFZ, ale najpierw trzeba było zapłacić, trwało to pół roku i nie całą kwotę odzyskałam. Taka lekcja:)