niedziela, 16 czerwca 2013

106. dzień: 121 km. RR czyli double trening rolki & rower

Puszcza zaprasza:) (c) 250dni
Chciałam zatytułować relację z dzisiejszych treningów "żubry, sarny i kleszcze": żubry, bo przejeżdżałam w pobliżu Ośrodka Hodowli Żubrów w Puszczy Niepołomickiej; sarny, bo widziałam mnóstwo ich tropów na drodze technicznej wzdłuż autostrady A4; kleszcze, bo wokół Puszczy Niepołomickiej porozwieszane są tablice ostrzegające przed nimi, a popołudniu przejeżdżałam przez Kleszczów. 
Sarny, czy znowu Podkowa;)? (c) 250dni
No, ale skoro nie widziałam tak właściwie żadnego z tych zwierzątek... Tak zoologicznie podchodząc do dzisiejszych wycieczek, to widziałam stada koni (przejeżdżałam obok dwóch stadnin), polującego ptaka - drapieżnika, i włochatą gąsienicę - giganta. Ale nie o tym miało być.
Tablica informacyjno-ostrzegawcza. (c) 250dni

Ostatni w tym cyklu przygotowań tak długi trening rolkowy. Nie mógł się odbyć nigdzie indziej, jak w Puszczy Niepołomickiej. Tym bardziej, że dzień zapowiadał się gorący - a Puszcza oprócz kilometrów dobrego asfaltu ma też tą zaletę, że upalna pogoda tam tak nie dokucza, jak w mieście. Do południa prawie pusto, dopiero później na trasach w Puszczy zrobiło się gęściej od rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy.

Trasa techniczna A4. (c) 250dni
Dobrze mi się jeździło, urozmaicałam sobie prędkość i tętno, dokładając elementy techniczne. Wyszły mi już uszami te ćwiczenia techniczne, jak na 58. km zaliczyłam niezły szlif. Pierwszy w tym sezonie, a dopiero co sobie pomyślałam, że jeszcze się w tym roku nie wywaliłam na rolkach;) I żebym chociaż mogła przeklnąć na jakąś złośliwą szyszkę albo podstępny kamyczek - nie, sama sobie nogę podcięłam drugą rolką;) 
 
Żeby mi się nie zachciało zbyt szybko wracać, miałam ze sobą camelbaka wypełnionego rozcieńczonym izotonikiem (to już chyba nie był izotonikiem...), banana (zjadłam na  26. km) i żelka (zjadłam na 57. km). A w aucie czekały kanapki i makarena:) Odwiedziłam wszystkie asfaltowe alejki w Puszczy, większość dwukrotnie. Polecam nowy odcinek drogi technicznej wzdłuż A4, niezbyt długi (będzie dłuższy!), ale nic tam nie jeździ i jest już posprzątane!
Jurajski Szlak Orlich Gniazd. (c) 250dni

Po powrocie do domu i odnowieniu glikogenu, doszłam do wniosku, że przecież nie będę całego popołudnia siedzieć w domu, trzeba by się gdzieś ruszyć;) Dopiero co wczoraj pisałam, że rower zarasta kurzem, więc długo nie namyślając się otworzyłam mapę okolic Krakowa i wybór padł na Jurajski Szlak Rowerowy Orlich Gniazd, kierunek: interesująco brzmiące Kleszczów i Brzoskwinia. 

Widoki gdzieś w Kleszczowie. (c) 250dni
Szlak jest mocno zróżnicowany: od stromych ścieżek, przez polne drogi i leśne dukty, do ulicznych odcinków. Mnóstwo czasu zmarnowałam zastanawiając się na większości krzyżówek i rozwidleń dróg, którędy dalej, mapę wyciągałam z plecaczka chyba ze sto razy. W Brzoskwini obraziłam się na ten szlak i postanowiłam wymyślić inną drogę powrotną. 
Dolina Brzoskwinki. (c) 250dni

Przejechałam Doliną Brzoskwinki (to taki strumyk) na drugą stronę autostrady, aby odnaleźć szlak rowerowy "Greenway" (R-4) i nim dotrzeć do Krakowa. 
Są specjalne szlaki dla NW :/? (c) 250dni

Szlak znalazłam, aby go wkrótce zgubić... Usprawiedliwiam swoje gapiostwo tym, że to się zdarzyło poza obszarem mojej mapy;) Już mi było wszystko jedno, byle wrócić w znajome okolice, więc jechałam asfaltem. 
Po drodze co chwila natrafiałam na taśmy i oznaczenia po Skandia Maraton sprzed kilku tygodni. A na koniec zachciało mi się czekolady na gorąco, więc przedłużyłam trasę, podjeżdżając na Orlen. 
 
Z dzisiejszego dnia szczególnie sobie zapamiętam obłędny zapach Puszczy, drzew iglastych i leśnej ściółki rozgrzanych słońcem. A także magicznie piękne, niekończące się wzgórza polne, kolorowe od chabrów w okolicach Brzoskwini. I tak właśnie wyszło prawie 77 km na rolkach i ponad 44 na rowerze oraz zużycie ponad 5 tysięcy kalorii.
 
Chyba wreszcie się trochę zmęczyłam:)?