sobota, 8 czerwca 2013

114. dzień: 15 km. Polonais viennent à Dijon

Już niedaleko! (c) 250dni
Po ponad 12 godzinach podróży, wesoły autobus wjeżdża do Dijon. Z okien hotelu doskonale widać część jutrzejszej trasy. Jak się później okaże, jest to dla wielu kluczowy fragment pętli, gdzie kończy się minimalny podjazd i pięknie można nabrać prędkości, a na szerokim łuku ronda będą miały miejsce liczne roszady i przetasowania. 
Testowanie szorstkości asfaltu by Renia (c) 250dni
Pierwsza rzecz, którą zrobiliśmy po przyjechaniu na miejsce, pomimo zmęczenia podróżą? Dokładnie przyjrzeliśmy się nawierzchni. Asfalt na trasie występuje w 3 odmianach: jasny szary szorstki, ciemniejszy chropowaty (chociaż jedna ciemna łata była gładziutka jak lusterko), oraz różowy pod miejscami parkingowymi, najszybszy ale upstrzony brudem, gumowymi naklejkami "payant" i miejscami pofałdowany. Lokalizuję główne zagrożenie na trasie: spora studzienka kanalizacyjna, jakieś 400m przed metą. 
Trasa przygotowana. (c) 250dni
Trening rozgrzewkowy, mimo upału, robię dość intensywny. Idzie zmiana pogody, wiatr coraz mocniejszy, nie tylko mnie to niepokoi. Pomimo starannego odżywiania się przed startem lekkostrawnymi węglowodanami, ryzykujemy i jemy kolację w bistro, gdzie oczywiście nikt nie mówi po angielsku. Ja nieźle trafiłam - dostała mi się sałatka z kozim serem na grzance. Natomiast coś, co po francuskiej nazwie zapowiadało się na tartę, okazało się gigantyczną porcją... tatara;) Wieczorem wciągam jeszcze brzoskwinie z puszki. Ostatnie przygotowania: dobór kółek, dziewczyny malują paznokcie;)


Wieczorem odbywa się uroczyste otwarcie zawodów i prezentacja drużyn narodowych. Wprawdzie nie wiemy, co o nas mówili ze sceny, ale wszyscy klaskali;)
Oficjalna prezentacja polskiej reprezentacji. (c) Heniu

Jeszcze jedna fotka w strojach:) (c) Heniu