poniedziałek, 1 lipca 2013

91. dzień: 10 km. Przerwa w przerwie

Widoczki podczas "testu". (c) 250dni
To wcale nie jest fajne, tak leżeć bezczynnie, jak znajomi wokół robią życiówki. Nie tak miał wyglądać wyjazd do Osiecznicy. Nic nie piszę, bo nie chcę rozsiewać depresyjnych klimatów przez bloga;) Po prostu jest mi źle. Wizyty u kolejnych lekarzy, i dalej mam spory zamęt w głowie. Przeryłam cały internet, czytając o kontuzjach sportowych. Brakuje mi odpowiedzi: co robić? Brakuje mi perspektywy: co dalej?

Czy Seenland, mój wyczekiwany calutki rok start z przypisanym priorytecie A, trzeba będzie odłożyć na 2014?  Przecież tyle na to czekałam!!!
Sama na szlaku... (c) 250dni

Wyobrażałam sobie wiele razy, kładąc się wieczorem spać, jak znowu tam jestem, jak smakuje meta po 100 kilometrach. Teraz sobie wyobrażam, nie przymierzając, co sobie myślała Maja Włoszczowska po niefortunnym treningu w zeszłym roku, tuż przed olimpiadą...
Ponieważ opuchlizna z nogi zeszła, a ja jestem bardzo niecierpliwa, wykorzystałam służbowy pobyt w Zakopanym do zrobienia małego testu terenowego. Niestety, zbiegi - chociaż delikatne - błyskawicznie dały się we znaki. Wykupiłam w aptece cały zapas coolpaków i chłodzących plastrów Apap, które ponoć są na migrenę, ale nieźle chłodzą...