wtorek, 23 lipca 2013

69. dzień: 23 km. Powrót na rolki

Widzieliście pasikonika na rolkach? (c) 250dni
... po 32 dniach przerwy. Co to w ogóle miało być? Trening? Chciałam wreszcie pojeździć na rolkach - i jednocześnie taki straszny opór zakładać je spowrotem. Czułam w sobie wewnętrzną siłę, a serce szalało w niczym nieuzasadnionych wysokich strefach (czyli efekt wysiłku podobny, jak przy bieganiu). Prędkości na szybkich odcinkach - znośnie. Podczas odpoczynków, tętno szybko mi schodziło w dół - to już jakiś postęp w stosunku do treningów przed kilku dni. Dzisiaj trening też nie przypadł na tak gorącą porę, jak chociażby te nieszczęsne 10 km w niedzielę, kiedy biegałam w największym skwarze. To plusy. A największe zaskoczenie na minus, to kiedy odpoczywałam przed ostatnim odcinkiem, i zaczęło mi się ciemno robić przed oczami. Tego jeszcze brakowało... W życiu nie zasłabłam, ani na treningach, ani na żadnym wyścigu. Nie zemdlałam całkiem, ale było to dziwne, patrzeć na słońce i nie widzieć nic. Kilka dni temu była czarna d... (dziura), dzisiaj czarna plama;)

Mam pewną koncepcję, co mogło - oprócz przerwy - tak niekorzystnie wpłynąć na moje treningi w ostatnich dniach. Przecież ja od jakichś dwóch tygodni przestawiam się na nową dietę! Dieta ta nie tylko ma ograniczoną nieco wartość energetyczną (to przez ten brak treningów), ale też mocno zmodyfikowane proporcje składników odżywczych: główne źródło energii to tłuszcze, a węglowodanów niewiele. Dla zobrazowania: dzienny limit węglowodanów mógłby być wyczerpany przez zjedzenie jednej bułki oraz dużego jogurtu owocowego. Oczywiście bułek żadnych nie jem. Nie powiem, smacznie jest, można sobie pozwolić na kawałek żółtego sera, a orzechy - albo moje ukochane masło orzechowe - to prawie w każdym posiłku. Dieta taka ma na celu przyzwyczajenie organizmu do lepszego wykorzystania tłuszczy jako źródła energii podczas wysiłku. Ale chyba wrócę do wcześniejszych ustawień...