środa, 24 lipca 2013

68. dzień: 16 km. Węglowodanowa moc

Trasa tyniecka po wałach na Skawinę
Znowu ponarzekam, tak ciężko mi się dzisiaj biegało, prażyłam się w słońcu, no ale cóż, jak się rano nie chce wstawać, to się potem trzeba smażyć na treningu. A na trasie cienia można by z lupą szukać. Więc znowu nie wiem, na ile upał przyczynia się do moich "wyników", a na ile straty w kondycji. Dieta niskowęglowodanowa poszła w odstawkę, jednak nie ma to jak banan albo ananas w "słodkim kubku" jako posiłek przed treningiem. No i miałam ze sobą dzisiaj prawie litr izotonika. Wzięłam camelbaka bardziej po to, żeby wypróbować bieganie z plecaczkiem, niż żeby mieć picie, ale było jak znalazł - zużyłam wszystko. 

Moja oaza cienia po treningu (c) 250dni
Minusy treningu: ścieżka po wałach za Tyńcem w kierunku Skawiny zarośnięta dzikimi krzaczorami jak nie przymierzając dżungla jakaś. Buty sobie upaprałam w tych krzakach, jakim cudem nie wiem, ale znowu je trzeba umyć. A o tym, jakie miałam prędkości, nawet nie wspominam (porównywalne z biegami na początku lutego...)
Plusy treningu: zrobiłam ten długi trening w 2. strefie, i chociaż nie było lekko, na koniec dołożyłam akcent w postaci kilku podbiegów po schodach przy Kolnej. Wypróbowałam bieganie z camelbakiem - było ok, plecaczek w ogóle mi nie przeszkadzał. Brzuszek w ogóle mi nie dokuczył - to zapewne zasługa masła orzechowego do śniadania;)
Bieganie w białych butach w terenie... (c) 250dni

Wnioski na przyszłość: Biegać z samego rana. Na długie treningi zabierać camelbaka (zresztą na starty to chyba też dobry pomysł, nie będę się stresować obsługą paśników). Trenować od nowa... i do długich treningów dodać zawsze jakiś akcent na koniec (to po lekturze kilku planów treningowych). 
Pierwsze słoiki w sezonie (c) 250dni

Na koniec ogłoszenie parafialne: sezon na domowe przetwory uważam za oficjalnie rozpoczęty:) Moje ulubione to maliny i czarna porzeczka. Polecam wypróbować własne kombinacje smakowe: rewelacyjna jest brzoskwinia z czerwoną porzeczką albo śliwka z morelą i imbirem. Dzisiaj zrobiłam też kiwi z bananem, przyznam że pod wpływem promocyjnej ceny tych owoców;)