... czyli opowieść o dniu, w którym pokonałam FOCHa*, przeziębienie i wszystkie zawodniczki przy tym;)
04:13 Otwieram oczy, po raz kolejny. To przez zapchane zatoki, znowu.
![]() |
Trasa Fochathlonu - rolki |
06:30 Przedwczesna pobudka, nie wiem czy to hałasy za oknem, czy ciśnienie w zatokach... usiłuję jeszcze chwilę się zdrzemnąć. W głowie snują się senne myśli, trochę o Skawinie, trochę o Berlinie;)
07:07 Pierwsze śniadanie (banan w kisielu o smaku frugo) i lekarstwa. Byle wciągnąć coś ciepłego.
07:55 Drugie śniadanie (muller wiśniowo-bananowy, kilka krówek), ostatni rzut oka na listę zapisanych zawodników (konkurencja może nie nadzwyczaj liczna, ale dwie rywalki mam na pewno mocne!) i trasy zawodów. W prognozie pogody ryzyko opadów 0,1 mm / h.
08:58 Rower, koc piknikowy i akcesoria wszelakie zapakowane do auta. Waham się, czy rozsądniejsze nie byłoby zabrać ten koc do domu i się w niego zawinąć.
![]() |
Piknik w strefie zawodów (c) CKiS |
10:25 Zamieszanie przedstartowe - standardzik, gdzie przypiąć który numer i takie tam. Pakiet startowy na bogato, siatka dosłownie wypchana herbatnikami i innymi smakołykami:)
10:44 Rower odstawiony do depozytu, krótka rozgrzewka zrobiona, wizyta w toitoi zaliczona;)
![]() |
Start na 3 km (c) CKiS w Skawinie |
10:45 Start biegu na 3000 m. Dzięki "doświadczeniu" z Krynicy mniej więcej wiedziałam, jak mogę pobiec, na ile mogę sobie pozwolić. Nie daję się zmylić tym, że w pierwszych sekundach większość zawodników wyskakuje mocno do przodu. Na pierwszym kilometrze moja pozycja w stawce istotnie się zmienia. Dziewczyna, o której już zdążyłam pomyśleć, że to kolejna (nieprzewidziana!) zawodniczka z aspiracjami na podium, przechodzi w marsz. Zaskakujące około 800 m po nierównej, trawiastej nawierzchni wału. A ja dalej swoje, trzymam tempo. I wyprzedzam.
![]() |
Finisz biegu (c) CKiS w Skawinie |
10:57 Przyspieszam, nie wiedząc, jak daleko za mną są pozostałe dziewczyny. Nie pamiętam finiszu zbyt dokładnie. Może to przez to tętno: 182, tegoroczny rekord! Tuż za linią mety zawisam na ogrodzeniu, pokazuję tylko ręką kolegom z klubu, że to nie moment na fotki;) Jeszcze nie wiem, że tym biegiem wypracowałam sobie prawie minutę przewagi nad drugą w klasyfikacji zawodniczką. Dużo.
10:59 Z pierwszymi tego dnia medalami, lecimy przeorganizować się do pobliskiego depozytu na rowery. Dobrze, że tutaj czas zmian nie jest liczony do wyniku zawodów;)
![]() |
Kolejka do startu;) (c) WojtekS |
![]() |
Finisz na rowerach (c) CKiS w Skawinie |
11:22 W życiu nie ścigałam się na rowerze! Chłopaki startują mnie z zapiętymi butami do pedałów, z tego wszystkiego zapominam włączyć garmina. Trasa krótka, nie ma innej opcji, tylko trzeba pedałować na maxa. Zawijkę wokół małego placyku robię ostrożnie. Spowrotem jest od wiatr, ciężko. Udaje mi się wyprzedzić. Kolejny zawodnik zostaje mi na kole aż do mety, jak mu nie wstyd tak wykorzystać kobietę;)
11:30 Krótka przerwę pomiędzy biegiem a startem na rowerze jest odczuwalna w napompowanych mięśniach ud. Już blisko meta, przypominam sobie własne słowa "może właśnie tracisz te półtorej sekundy..." Z tą myślą kończę najkrótszy z moich startów.
12:00 Rozkładam koc na trawie, słoneczko świeci, odpoczywamy przed rolkami. Herbatka z termosu, kanapeczki, słodycze, jednym słowem piknik. Dostajemy smsy z wynikami z biegu, ale i tak nie wiadomo, kto ma nad kim ile przewagi, kto do kogo ile straty.
12:49 Jadę w rolkach na linię startu. Halo, a jakaś rozgrzewka?!?
![]() |
Przed rolkami - ta mina mówi wiele... (c) wacekczdk |
![]() |
Samotna pogoń za pociągiem (c) wacekczdk |
15:45 Ostatnio intuicyjnie unikam produktów mięsnych, jednak ze smakiem zjadam posiłek regeneracyjny w postaci kiełbaski z grilla. Są wreszcie wyniki - pędzimy sprawdzić. Moje nazwisko wysoko... wygrałam:) I to o 3 sekundy, czyli naprawdę warto było walczyć do ostatniego metra! Aż zapomniałam o przeziębieniu z tej radości:)
![]() |
Upominki na loterię:) (c) CKiS |
16:36 Dekoracje dopiero po biegu głównym (na 13,5km), poprzedzone losowaniem dla uczestników. Mi się trafił zestaw kosmetyków i koszulka. Ilość skrzynek z upominkami od sponsorów zrobiła na mnie wrażenie, chyba nikt nie wyjechał z Facimiechu z pustymi rękami:) Ilość pucharów równie oszałamiająca. Zaskoczyło mnie, że startujący w Trójboju byli klasyfikowani również w poszczególnych konkurencjach. Tym sposobem, za trzy starty tego dnia (i to takie króciutkie), otrzymałam aż 4 puchary:) W tym jeden z wkładką - zaproszeniem do salonu kosmetycznego:)
![]() |
Dziewczyny z KKSW z pucharami (c) WojtekS |
18:55 Ten największy puchar, za zwycięstwo w Fochathlonie, nie mieści się na półce z medalami. Kolekcja rozszerzyła się na drugą półkę;) To był naprawdę fajny dzień! Organizatorzy zadbali o uczestników (widać, że zajmowały się tym osoby, które same biorą udział w zawodach), a do tego pokazali, że da się w tych trudnych czasach pozyskać sponsorów. Dziwi mnie, że nie było tłumów uczestników (wyszło nam, że na 1 zawodnika przypadała 1 osoba z obsługi), a za symboliczne wpisowe (trójbój: 20 zł) były dyplomy, medale, puchary, grill, przygotowane parkingi, oznaczone trasy, łakocie, depozyty, pomiar czasu, upominki i nagrody. Wszyscy z krakowskiej ekipy KKSW stali dzisiaj na podium!
* nazwa imprezy "Pokonaj Focha" jest skrótem od trzech miejscowości, na terenie których odbywały się zawody – tj. POzowice, Facimiech, OCHodza