![]() |
Pachnące jaśminowce. (c) LeroyMerlin |
Po całym dniu pracy i wielu godzinach podróży samochodem, nie ma to jak pobiegać sobie troszeczkę, prawda?:) Pomimo nie najlepszego obiadu w żołądku (jedzenie poza domem...), żaru lejącego się z nieba, comiesięcznych dolegliwości... Te "przeciwności losu" sprawiły co najwyżej, że nie miałam ciśnienia co do wyrobienia założeń treningowych: tętna, dystansu czy tempa biegania. Po prostu postanowiłam sobie przebiec całą ścieżkę wzdłuż Rudawy, od Błoni do końca. Jedynym celem było znalezienie końca tej ścieżki;) No i dotarłam tam, niedaleko za przecięciem ulicy
Zakliki z Mydlnik i za torami kolejowymi znajduje się stacja
uzdatniania wody, ogrodzona.
Takie bieganie lubię najbardziej. Nie - treningowe, można by powiedzieć. Swobodnie cieszyłam się napływającym wraz z wiatrem i późną godziną chłodem. Płuca wypełniały się powietrzem przesyconym zapachami roślin, wśród których zidentyfikowałam przede wszystkim jaśmin.
Żadnych wyścigów, tylko ścieżka i ja:)

Ps. Mój garmin dzisiaj oszalał, co można stwierdzić po mapce rzekomo mojej trasy biegu. Dla wyjaśnienia: w rzeczywistości ten trawnik na środku obrazka przebiegłam prostopadle do ulicy Armii Krajowej;)